top of page
Szukaj

Świętowanie istnienia

  • Zdjęcie autora: Jasia B.
    Jasia B.
  • 11 cze 2021
  • 2 minut(y) czytania

Postanowiłam, że napiszę o celebracji życia, ale mój wewnętrzny duch przekory nie pozwala mi użyć tego, tak wyświechtanego już zwrotu. Dlatego ukułam własny, który oznacza dokładnie to samo, ale przynajmniej brzmi odrobinę bardziej świeżo: świętowanie istnienia.


Świętować istnienie. Co to właściwie znaczy? Zazwyczaj trudno jest nam nawet dostrzec sam fakt, że żyjemy, bo bierzemy to za pewnik. I nie ma w tym nic dziwnego. W końcu istniejemy nieprzerwanie, odkąd tylko sięga nasza pamięć. Nie znamy innego stanu. Ale czasem, w chwilach ciszy i zatrzymania, przykładam dłoń do serca i nie mogę nadziwić się temu, że ono bije takim równym rytmem, chociaż nikt go nie nakręca, nie oliwi i nie wciska żadnego włącznika. Ogarnia mnie zachwyt nad złożonością i pięknem ludzkiego ciała, a jednocześnie czuję się w tym ciele przeraźliwie krucha, bo uświadamiam sobie, jak niewiele potrzeba, żeby je zniszczyć. I tak jest z całym światem. Rządzi nim takie mnóstwo, tak gęsto ze sobą powiązanych praw, że gdyby jedno z nich zostało zachwiane cała misterna układanka rozpadłaby się na kawałeczki. A jednak tak się nie dzieje. I to jest powód do świętowania.


Myślę, że to świętowanie zawsze wynika w jakimś stopniu właśnie z obawy przed utratą tego, co świętujemy. Świadomość przemijania sprawia, że chwila obecna staje się w naszych oczach cenniejsza, nawet jeśli z pozoru jest całkiem zwyczajna. A ponieważ każdy moment przemija, każdy jest też cenny. A my mamy zdolność, żeby tę wartość dostrzec i przyjąć.


Chwil spektakularnego szczęścia doświadczysz w życiu prawdopodobnie kilku. Z kolei te zupełnie zwyczajne po prostu są, otaczają cię zewsząd każdego dnia. Chyba więc po prostu bardziej opłaca się nauczyć czerpać radość z tych drugich.


Podniosłam właśnie wzrok znad ekranu. Układ chmur na niebie nie jest już taki sam jak wtedy, kiedy zaczynałam pisać. Tamten już nigdy się nie powtórzy, ale teraz mogę cieszyć oczy nowym, niepowtarzalnym widokiem, który, co prawda, też przeminie, lecz przecież zastąpi go kolejny - równie wyjątkowy i jedyny. I chociaż to wszystko brzmi tak górnolotnie, poetycko i zdaje się być zupełnie oderwane od rzeczywistości, to z czasem coraz silniej przekonuję się, że to prawda: radość ukryta jest w drobiazgach i w zwyczajności. Jeśli tylko chcemy ją tam dostrzec.



 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Jak dzieci

Człowiek jest poddany swojej kondycji niezależnie od wieku. Dzieci nie są magicznie chronione przed upadłością świata, własną oraz innych...

 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

©2019 by Czas dojrzewania winogron. Proudly created with Wix.com

bottom of page