top of page
Szukaj

Świadoma marzycielka

  • Zdjęcie autora: Jasia B.
    Jasia B.
  • 19 maj 2019
  • 3 minut(y) czytania

Kilka lat temu zupełnie oszalałam na punkcie typów osobowości. A konkretnie na punkcie testu osobowości stworzonego przez duet pań psycholog, Briggs-Myers (matkę i córkę) na podstawie wcześniejszej teorii Carla Junga. Według autorek testu, pytania w nim zawarte pozwalają wyodrębnić 16 różnych typów osobowości. Każdy z nich określany jest kodem złożonym z czterech liter, które symbolizują 4 wymiary ludzkiego zachowania, przy czym każdy wymiar posiada dwa skrajne warianty i tylko jeden z nich, ten dominujący, może znaleźć się w kodzie danego typu osobowości. Wiem, wiem, że moje wyjaśnienia są strasznie zawiłe i pogmatwane, więc oto konkrety, które powinny wam wszystko rozjaśnić:


  1. Pierwszy wymiar określa to, czy dana osoba jest ekstrawertykiem, czy introwertykiem, i wyraża się przez jedną z dwóch liter; E (ekstrawersja) lub I (introwersja) (bardzo logiczne, prawda?😉).

  2. Drugi odnosi się do preferowanych przez tę osobę sposobów pozyskiwania informacji o otaczającym ją świecie i posiada dwa warianty w postaci liter S (sensing - poznanie) oraz N (intuition - intuicja).

  3. Trzeci wymiar dotyczy tego, czym dany człowiek kieruje się w procesie podejmowania decyzji. Może być to myślenie, które symbolizuje litera T (thinking) albo odczuwanie wyrażone literą F (feeling).

  4. Czwarty, ostatni aspekt osobowości według duetu Briggs-Myers, to sposób nastawienia do otoczenia oraz reagowania na nie. Jest nim osądzanie wyrażone literą J (judging) lub obserwacja, której przypisano literę P (perceiving).

Kiedy sama odpowiedziałam na pytania zawarte w teście (można go błyskawicznie znaleźć z internecie i wypełnić online za darmo), okazało się, że posiadam osobowość INFP, czyli innymi słowy jestem idealistką i marzycielką. No i zaczęło się. Wpadłam w wir internetowych poszukiwań. Czytałam wszystko co udało mi się znaleźć na temat mojego typu osobowości. Studiowałam jego wady i zalety oraz najkorzystniejsze ścieżki kariery. I właściwie po każdym przeczytanym zdaniu mówiłam sobie w duchu: "To wszystko prawda! Jak to doskonale do mnie pasuje! Sama lepiej bym siebie nie opisała."

Jednak moim ulubionym zajęciem stało się w tamtym czasie poszukiwanie znanych postaci historycznych, celebrytów i bohaterów literackich, reprezentujących ten sam typ charakteru. Jak wielką poczułam dumę, kiedy okazało się, że pisarze, których utwory zawsze bardzo mocno trafiały do mojego serca, tacy jak C. S, Lewis, Tolkien, czy Shakespeare również byli idealistami. To samo dotyczyło moich ukochanych postaci książkowych; Ani Shirley, Luny Lovegood, czy Kostii Lewina. Byłam zafascynowana tym, że wreszcie odkryłam namacalne, naukowe potwierdzenie tego, że łączy mnie z nimi wszystkimi silna więź.


Dopiero po długim czasie zorientowałam się, że zdobyta przeze mnie wiedza na temat mojego charakteru jest bardzo cenna, ale ja wykorzystuję ją w zupełnie niewłaściwy sposób. Poddawałam się własnym słabościom i zaprzestałam prób wyeliminowania moich wad, tłumacząc sobie, że przecież "taka po prostu jestem", "to leży w mojej naturze i nic nie da się z tym zrobić". Unikałam inicjowania kontaktu z innymi, "no bo w końcu idealiści są nieśmiali i źle się czują w dużym towarzystwie". Pogrążałam się w biernym śnieniu na jawie i wybujałych wizjach mojej wyobraźni, zamiast podjąć konkretne działa w celu realizacji moich celów, usprawiedliwiając się tym, że "daydreaming leży w naturze wszystkich marzycieli."

Na szczęście w porę uświadomiłam sobie jak bardzo krzywdzę w ten sposób samą siebie. Dotarło do mnie, w chwili olśnienia, że poznałam mocne i słabe strony własnego charakteru, po to, aby rozwijać te pierwsze i nieustannie starać się przezwyciężać te drugie. Zamiast zamykać się we swojej strefie komfortu jak w złotej klatce, postanowiłam stawiać sobie wyzwania. Zaczęłam robić rzeczy, które wcześniej nawet nie przyszłyby mi do głowy. Pojechałam zupełnie sama na studencki obóz w góry, gdzie właściwie nikogo nie znałam. Przez pół roku studiowałam we Włoszech, z dala od najbliższych i ojczyzny, do której jestem ogromnie przywiązana. Zaczęłam spontanicznie organizować przyjacielskie spotkania u mnie w domu, albo gdzieś na mieście, podczas gdy wcześniej tylko biernie czekałam aż ktoś inny wyjdzie z podobną inicjatywą. I muszę powiedzieć, że ten mój prywatny społeczny eksperyment o kryptonimie Get out of your comfort zone jak dotąd przynosi bardzo zadowalające efekty😉. Nadal jestem typową introwertyczką i spotkania z ludźmi często są dla mnie wymagające, ale potrafię też czerpać z nich mnóstwo radości. W żadnym wypadku nie chcę wyrzekać się swojej introwertycznej natury, wręcz przeciwnie, uważam, że to jedna z najcenniejszych cech mojej osobowości. Chodzi mi tylko o to, że czasem warto otworzyć się na coś nowego, bo nigdy nie wiadomo co dobrego może z tego wyniknąć.


Życzę Wam więc, abyście uważnie badali samych siebie, rozpoznając swoje zalety i słabości, a później potrafili tę wiedzę wykorzystać w kształtowaniu umiejętności kochania innych, bo przecież właśnie to jest w życiu najważniejsze.


Trzymajcie się i do następnego!😘







 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Jak dzieci

Człowiek jest poddany swojej kondycji niezależnie od wieku. Dzieci nie są magicznie chronione przed upadłością świata, własną oraz innych...

 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

©2019 by Czas dojrzewania winogron. Proudly created with Wix.com

bottom of page