W letnie wieczory wszystkie miasta pachną tak samo. Powoli ulatniająca się woń spalin samochodowych, miesza się z odurzającym zapachem kwitnących jaśminowców i chłodem wypełzającym leniwie z bram kamienic, gdzie zaszył się on przed południowym skwarem.
I chociaż latem zazwyczaj staram się jak najdalej uciec od miejskiej duchoty, to te wieczory mają w sobie jakąś magię. Złocisty odblask ostatnich promieni słońca na szynach tramwajowych i w przeszklonych witrynach sklepów. Chmary gołębi fruwające nad miejskimi placami. Nastrojowe światełka w ogródkach restauracji. Ludzie wychodzący z kin i teatrów, pochłonięci jeszcze do reszty seansem albo spektaklem, powracający jakby z innego świata; zdziwieni, że to już wieczór. Ale jaki piękny!
Comments