top of page
Szukaj

Pokora i chwała

  • Zdjęcie autora: Jasia B.
    Jasia B.
  • 30 gru 2020
  • 3 minut(y) czytania

Mam wrażenie, że wśród wielu osób krąży pewne fałszywe przekonanie na temat chrześcijaństwa. Otóż, wydaje mi się, że jest ono postrzegane jako religia oparta na cierpieniu, degradacji i uniżeniu, której wyznawcy za najwyższą wartość uważają uznanie samego siebie za proch marny i nic nieznaczący pył w obliczu wszechmocnego Boga.

Jestem jednak przekonana, że tym, którzy w ten sposób definiują chrześcijaństwo zupełnie umyka druga strona tego samego medalu.


Bo tak, to prawda - w porównaniu z doskonałym Bogiem jesteśmy nieporównywalnie słabszymi i głupszymi istotami. A przy tym, wiedząc o tym i akceptując taki stan rzeczy, o ile bardziej zachwycająca i zdumiewająca jest Jego nieskończona miłość do nas! TO jest całe clou chrześcijaństwa. "Bóg zaś okazuje nam swą miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5, 8). On nie oddał za nas życia dlatego, że na to zasłużyliśmy. Po pierwsze, niczym nie jesteśmy w stanie zasłużyć na taką miłość. A po drugie my nawet nie próbowaliśmy na nią zasłużyć. I to, że nas ocalił nie było litością z Jego strony. A przynajmniej nie litością w ludzkim rozumieniu. Bo ludzka litość podszyta jest zwykle pobłażaniem, poczuciem wyższości, a nawet pogardą. A On nie zbawił nas dlatego, że zrobiło mu się żal tych biednych ludzików, które tak się męczą. Gdyby tak było mógłby przecież powiedzieć: "Właściwie nic mnie to nie kosztuje", pstryknąć palcami i pyk! - jesteśmy zbawieni. Mógłby, w końcu jest wszechmocny. Ale On, zamiast patrzeć na nas z wysokości, uniżył się tak, jak to tylko było możliwe. Stał się człowiekiem. I to nie bogatym, poważanym i uprzywilejowanym. Przyszedł na świat w stajni, wśród bydła. A zakończył swoje ziemskie życie dając się za nas zabić. Bo "zapłatą za grzech jest śmierć" (Rz 6, 23). To my grzeszymy, więc to my jesteśmy winni śmierci. Ale On tę cenę postanowił zapłacić za nas. "On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą" (2 Kor 5, 21).


Pojmujecie w ogóle to wywrócenie wszystkiego do góry nogami?! Doskonały Bóg, który jest samą dobrocią, z własnej woli bierze na siebie całe zło tego świata i pozwala się zabić, aby to zło zostało unicestwione i abyśmy to my mogli stać się dobrzy!


Nie, On nie zrobił tego z czystej litości, ale z żarliwej, wszechogarniającej i niedającej się powstrzymać miłości.


Na tym właśnie polega chrześcijaństwo. Przyznajemy, że jesteśmy grzeszni, słabi i niewystarczający. A przy tym wierzymy - nawet jeśli nie potrafimy tego zrozumieć, to wierzymy - że Stwórca wszechświata mimo, że jako byt samowystarczalny niczego nie potrzebuje, głęboko pragnie nas, naszych serc. I to nie serc bez skazy, ale serc rozdartych i splugawionych. Bo tylko On sam, gdy już mu je oddamy, potrafi je obmyć, wypalić i oczyścić.

Gdybyś żądał ideału, umarłbym próbując go osiągnąć,

ale to złamane serce jest wszystkim, czego chcesz.


Jesteśmy nędzarzami i książętami jednocześnie.


A wiecie, co jest w tym najbardziej niewiarygodne? To, że Bóg raz stawszy się człowiekiem, na zawsze już nim pozostanie. Jego wcielenie nie było kostiumem czy przebraniem. On naprawdę był człowiekiem. On naprawdę JEST człowiekiem. Nie zrzucił wcale swojego człowieczeństwa po śmierci i zmartwychwstaniu. Jezus, żyjący i siedzący po prawicy Ojca, jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. A przez to, że się nim stał, wywyższył człowieczeństwo tak bardzo, jak tylko można to sobie wyobrazić. Jak możemy nie przyjąć tak wielkiej chwały?


Betlejem, luty 2014

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Jak dzieci

Człowiek jest poddany swojej kondycji niezależnie od wieku. Dzieci nie są magicznie chronione przed upadłością świata, własną oraz innych...

 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

©2019 by Czas dojrzewania winogron. Proudly created with Wix.com

bottom of page