top of page
Szukaj

Pojedynek słońca z księżycem

  • Zdjęcie autora: Jasia B.
    Jasia B.
  • 10 gru 2020
  • 2 minut(y) czytania

Chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć o moich relacjach z pewnymi ciałami niebieskimi. Brzmi to dość absurdalnie, biorąc pod uwagę fakt, że zazwyczaj nie potrafię dbać nawet o więzi z innymi jednostkami ludzkimi. Ale jeśli się dobrze zastanowić, to właściwie ma to sens, bo o ile w związkach między osobami musi być jakaś współzależność, to ze strony słońca lub księżyca raczej nie możemy liczyć na choćby najbardziej nikłą oznakę wzajemności. A intuicja podpowiada mi, że taka jednostronna relacja, nawet jeśli mniej satysfakcjonująca, na pewno jest łatwiejsza.


I właśnie o słońcu i księżycu chcę napisać.

Odkąd pamiętam bliższy był mi ten drugi. Na myśl o słońcu do głowy przychodzą mi takie określenia jak wspaniałe, ogromne, majestatyczne. Słońce budzi respekt. A księżyc jest cichszy, łagodniejszy, taki bardziej... ludzki. Słońce można podziwiać, a z księżycem można się zaprzyjaźnić. Co nie znaczy, że moja relacja z Królem Nocy jest wolna od wszelkich kryzysów i trudności. Czasem nie daje mi spać, gdy jego lśniąca, pełna twarz zagląda w moje okno. Jestem wtedy na niego wściekła za to, że przyprawia mnie o bezsenność. Ale po kilku dniach, gdy znów zaczyna topnieć w oczach i ostatecznie staje się niebiańskim ogryzkiem paznokcia, wraca mi cała czułość jaką dla niego mam.


Więź ze słońcem też nie jest jednoznaczna. Co prawda latem rzeczywiście żywię do niego przede wszystkim podszyty strachem respekt, doświadczając jego morderczego żaru spływającego z nieba gorącymi strugami. Jednak w ostatnich miesiącach roku jego blask jest tak złocisty, otulający i delikatny, że w tym okresie ono też staje się dla mnie serdecznym przyjacielem. Chociaż właściwie lubię je najbardziej wtedy, gdy już albo jeszcze go nie widzę; to znaczy tuż przed świtem i zaraz po zachodzie. To właśnie w tych momentach odsłania przede mną całe swoje pociągające piękno.


Widzicie więc, że moje relacje z władcami nieba należą raczej do tych skomplikowanych. Ale kocham ich obu i jestem wdzięczna za ich nieustanne towarzystwo, bo zawsze przynajmniej jeden z nich jest przy mnie, nigdy nie pozostawiają mnie zupełnie samotną.


Być może i wy odnajdziecie w nich milczących towarzyszy nocy i dni?


Trzymajcie się i do następnego!😘




 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Jak dzieci

Człowiek jest poddany swojej kondycji niezależnie od wieku. Dzieci nie są magicznie chronione przed upadłością świata, własną oraz innych...

 
 
 

Comments


Post: Blog2_Post

©2019 by Czas dojrzewania winogron. Proudly created with Wix.com

bottom of page