Na co mi te góry?
- Jasia B.
- 13 wrz 2021
- 1 minut(y) czytania
Zastanawiam się czasami po jaką cholerę pcham się znowu w te wysokie Tatry, skoro później, przy każdym stromym podejściu i tak pluję sobie w brodę (wypluwając przy okazji płuca). Ale chyba znalazłam wreszcie odpowiedź.
W górach są takie momenty, kiedy twoim jedynym życiowym zmartwieniem staje się znalezienie miejsca, w którym będziesz mógł bezpiecznie postawić stopę. Żadna inna troska nie zaprząta wtedy twojej głowy. To bardzo oczyszcza psychikę i w pewnym sensie uzależnia .
Poza tym jest jeszcze ten niemożliwie zielony mech, halny smagający policzki, woda, za którą na dole nie przepadam, a w górze smakuje jak ambrozja i to poczucie, że stoisz na dachu świata. Nic innego tego nie zastąpi.
Więc wychodzi na to, że po taką właśnie cholerę się pcham i pewnie pchać się będę nadal, dopóki mi sił starczy. Oby wystarczyło jeszcze na długo!

Comments