Czy znasz swoje imię?
- Jasia B.
- 10 paź 2020
- 2 minut(y) czytania
W moim pierwszym poście wspomniałam, że bardzo lubię rozmawiać o imionach. Tymczasem, przez ponad półtora roku istnienia bloga, nie poświęciłam im jeszcze ani jednego wpisu! Nadeszła więc pora, aby nadrobić zaległości w tej kwestii.
Pamiętam jak po raz pierwszy zainteresowałam się tym tematem, kiedy w ramach zadania domowego z religii, musieliśmy sprawdzić, co oznaczają nasze imiona. Zdaje się, że było to przy okazji wspomnienia archaniołów: Gabriela, Rafała i Michała. Ich imiona tłumaczy się odpowiednio jako: Bóg jest moją siłą, Bóg uzdrawia i Któż jak Bóg. Nie są to pod żadnym pozorem imiona przypadkowe, ale ściśle związane z zadaniami, które każdy z nich miał wypełnić w historii zbawienia. I właśnie kiedy szukałam znaczenia mojego własnego imienia, okazało się, że ono też zawiera w sobie słowo Bóg! Jest to imię pochodzenia perskiego i tłumaczy się je jako dar od Boga. (Myślę sobie czasem, że moje imię mógłby nosić każdy człowiek na Ziemi, bo wszyscy jesteśmy dla siebie nawzajem Bożymi darami). I chociaż moje imię, w przeciwieństwie do tych archanielskich, nie zostało nadane mi bezpośrednio przez Boga, to wciąż wraca do mnie przekonanie, że również w nim ukryta jest misja. Czuję, że powinnam w szczególny sposób stawać się darem dla innych. Na tę chwilę wychodzi mi to tak źle, jak tylko można sobie wyobrazić, ale hej! sama świadomość swojej misji to już jest coś, prawda?
A skoro już mówimy o Rafale, Michale i Gabrielu, to ostatnio zaczęłam zastanawiać się dlaczego w Polsce tak mało popularne (z pewnymi wyjątkami) są starotestamentalne imiona, podczas gdy w krajach anglosaskich nikt nie jest zaskoczony, spotykając osobę o imieniu Noah, Ruth, Rachel czy Isaac. Przecież one są tak piękne! Naprawdę, gdybym urodziła kiedyś bliźnięta, dziewczynkę i chłopca, nazwałabym ich Noemi i Noe (chyba, że ich ojciec zdołałby mi to wyperswadować, ale od razu uprzedzam, że raczej nie miałby w tej kwestii zbyt wiele do gadania).
Jednak mimo mojego upodobania dla imion biblijnych, muszę przyznać, że bardzo silną konkurencją są dla nich imiona, które, mam wrażenie, były bardzo popularne na początku XX wieku i mają w sobie jakiś przedwojenny czar. Edmund, Olgierd, Róża, Eleonora - czasem myślę sobie, że gdybym miała wykorzystać wszystkie imiona, które mi się podobają, musiałabym mieć dwudziestkę dzieci i każdemu z nich nadać co najmniej po dwa.
Imię nie jest pozbawione znaczenia. Uważam, że wpływa na osobowość człowieka, który je nosi. No dobra, a co jeśli nie utożsamiacie się ze znaczeniem waszego imienia albo go po prostu nie lubicie? Sami możecie nadać mu znaczenie! Na wartość imienia składa się nie tylko to, co oznacza w sensie językowym. Imię to także wszystkie osoby, które je nosiły i swoim życiem nadawały mu nowe znaczenie. Jestem przekonana, że każdy ma chociaż jednego imiennika lub imienniczkę, którzy mogą stać się dla niego inspiracją. A jeśliby się okazało, że jednak nikt taki nie istnieje - ty bądź tą inspiracją dla swoich imienników! Wiem, łatwo powiedzieć. Ale co szkodzi spróbować?
Trzymajcie się, odkrywajcie znaczenia ukryte w waszych imionach i do następnego!😘
No wieeeem, że ojcowie też mają prawo głosu w wyborze imienia (niestety🤣). Tak sobie troszkę żartowałam☺️
Jaśka, z tymi imionami to jest nielada wyzwanie. Też miałam w głowie pewne imiona dla dzieci, ale po przedyskutowaniu z mężem jemu się nie podobały albo źle kojarzyły. Ja z kolei miałam dużo skojarzeń z pracy z dziećmi i niektóre imiona przyprawiały mnie o szybsze bicie serca 😅😜 A ojciec dziecka ma dużo do powiedzenia, bo to on zazwyczaj zgłasza dziecko w urzędzie, więc jakby ostatnie zdanie należy do niego 😆oj słyszałam już różne historie (chyba nawet Wasza mama opowiadała, że jej tato zapomniał , że miała być Agata i Joanna i zrymowało mu się Agata i Renata, prawda?) 😜 Więc sama widzisz, że jednak ostanie słowo tu mają tatusiowie 😅